Po poprzednich wpisach na temat pochwał (tu, tu i tu), pytacie: “jeśli nie pochwały, to co?” Dziś odpowiedź. Krótka i konkretna.
Co zrobić, gdy pochwała ciśnie Ci się na usta: 1) możesz wybrać opcję: nie mów nic. To, że nic nie mówisz nie znaczy, że nie ZAUWAŻASZ dziecka. Dzieci mają bardzo wyostrzone wewnętrzne czujniki i znakomicie wyczuwają, kiedy są faktycznie ZAUWAŻANE przez rodzica, a kiedy nie. Można chwalić dziecko, a tak naprawdę go nie ZAUWAŻAĆ. Dzieci nie potrzebują pochwał. Są one niezgodne z ich prawdziwą naturą (więcej na ten temat tu). 2) Możesz opisać, co widzisz. Bez oceniania. Zamiast powiedzieć: “Jaki śliczny rysunek/Jak pięknie rysujesz,” możesz powiedzieć np. “Narysowałaś słonia. Dużego słonia. Jest i słoneczko…” 3) zamiast chwalić i oceniać, możesz zapytać. Zamiast “Poczęstowałeś Basię cukierkami, sam z własnej inicjatywy! Brawo!” możesz zapytać przykładowo: “jak to się stało, że postanowiłeś dać cukierka Basi, choć wcale nie musiałeś?” Zamiast “Jaki śliczny rysunek!” – “dlaczego narysowałeś słonia?/czy trudno Ci się go rysowało? Czy jesteś zadowolona ze swojego rysunku? A co to jest? Jak Ci się udało to narysować?,” itd W taki sposób okażesz prawdziwe zainteresowanie dziecku i dasz mu okazję, by z Tobą porozmawiało na temat swojej pracy. Dziecko poczuje się ZAUWAŻONE, WAŻNE, POTRAKTOWANE PODMIOTOWO. Podniesiesz jego samoocenę. 4) Gdy dziecko zrobi coś dla kogoś, możesz przekierować jego uwagę na drugą osobę i jej odczucia. Zamiast: “Ale ty masz dobre serduszko, że się dzielisz.” Lub: “Pięknie! Podzieliłeś się łopatką. Dobry chłopczyk,” możesz zwrócić się do dziecka np tak: “Zobacz, dałeś Basi łopatkę i ona bardzo się ucieszyła.” 5) Gdy dziecko zrobi coś dla nas, np. pozbiera ze stołu naczynia i przyniesie nam je do kuchni, po prostu podziękuj. Wyraź wdzięczność. Zamiast: “Ale Ty jesteś kochaną córeczką, że pomagasz mamusi,” możesz powiedzieć po prostu: “Basiu, dziękuję Ci za pomoc.” 6) Możesz też zachęcić dziecko do refleksji. Zamiast: “Super! Czytasz książkę,” zapytaj np. “Dlaczego zaciekawiła Cie ta książka?
Czy to Was przekonuje? Bo mnie tak.
Inspirowane: Kohn, Alfie (2013). Wychowanie bez kar i nagród. Rodzicielstwo bezwarunkowe. Podkowa Leśna: Wydawnictwo MiND oraz moimi własnymi doświadczeniami, przemyśleniami i przede wszystkim błędami.
Moja córka miała ostatnio małe tantrum,wieczorem gdy o tym rozmawialiśmy bała się że już nie jest aniołem,bo nie była miła, wtedy uderzyło mnie jak bardzo stara się dostosować do moich pochwal,było mi przykro i wytłumaczyłam jej ze anioły też się denerwują i zloszcza,nawet mama i tata i nadal mozemy być mili, teraz nie oceniam jej nie chwale a kiedy mówię że jest aniołem to takim który jest miły i czasem się złości i czasem jest smutny staram się wymienić jak najwięcej uczuć, aby wiedziała że do wszystkich ma prawo.
Bardzo dziękuję za ten komentarz. Cieszę się, bo to znaczy, że artykuł okazał się przydatny. Pozdrawiam serdecznie.
Czekałam na ten artykuł, dziękuję!
Rzeczywiście zastanawiałam się co zamiast wiele razy i nie umiałabym wypunktować, ale też stosujemy w domu ten sposób rozmawiania z dziećmi, więc cieszę się, że udało nam się trafić intuicyjnie tam, gdzie chcemy być tez rozumowo.
Ale zakręciłam! W każdym razie dzięki i pozdrawiam serdecznie!
Gratuluję! Dziękuję za komentarz, który wspiera mocno moje przekonanie, że warto iść za głosem swojej intuicji i zdać się na nią 🙂 Pozdrawiam ciepło.
Wszystko jasne! Pozdrawiam!
Niestety, w ogóle mnie to nie przekonuje i wręcz robi mi się szkoda tych wszystkich dzieci, które nie usłyszą żadnej pochwały. Jestem osobą naprawdę otwartą na świat, mam 3 miesięcznego Synka, którego chcę wychować na dobrego i mądrego człowieka, który będzie znał wartość swoją i innych, który będzie realizował swoje marzenia i był szczęśliwy. Żadnego narcyza, który ma się za lepszego od innych. Czytam jednak o tej metodzie i mam wrażenie, że polega ona na programowaniu dzieci. Ja rozumiem, że powinno się chwalić/krytykować zachowanie a nie osobę, ale nabieranie wody w usta gdy maluch przynosi laurkę tylko po to, żeby przypadkiem nie powiedzieć “Super Synku, pięknie to narysowałeś”, jest dla mnie po prostu niezrozumiałe. Nie wydaje mi się, żeby w umysłach 2 czy 3 letnich dzieci zachodziły aż tak skomplikowane procesy myślowe, żeby od kilku pochwał mialy tak drastycznie obniżyć swoją samoocenę. Mam wrażenie, że coraz bardziej ludzie skupiają się na tym, żeby wychować prawidłowe dzieci. Mega poprawne. Świadome wszystkich i wszystkiego. A dzieci to przecież…dzieci. Oczywiście każdy ma prawo wychowywać swoje pociechy tak, jak uważa za stosowne, nie mnie to oceniać. Pozdrawiam! 🙂
Ciekawy i cenny komentarz. Dziękuję.
W umysłach dwu i trzyletnich dzieci zachodzą w gruncie rzeczy bardzo skomplikowane procesy myślowe. Polecam mój wpis na ten temat: https://czasnamontessori.pl/slodziak-czy-naukowiec-w-kolysce Wpis oczywiście nie wyczerpuje, a dotyka tematu, który jest bardzo obszerny i dobrze udokumentowany. Chyba wiem, o czym piszesz/Pani pisze, mówiąc o programowaniu dzieci. Oczywiście, nie o programowanie dzieci tu chodzi. I nie o programowanie nas, dorosłych na niechwalenie dzieci. Nie chodzi o sam mechanizm: “zamiast X powiem Y.” To by było zbyt mechaniczne. Nie chodzi tu tylko o słowa, z jakimi zwracamy się do dzieci. Chodzi głównie o intencję, która stoi za słowami. Nie wiem, czy czytałaś/czytała Pani poprzednie wpisy w tym temacie. One bardziej pokazują sposób myślenia na temat pochwał i nagród.
Oczywiście, nie ma co na siłę się przekonywać co do niechwalenia. Każdy z nas na szczęście ma możliwość podejścia do dziecka zgodnego z sobą. Zamiast “Synku, pięknie to narysowałeś” można powiedzieć “Bardzo Ci dziękuję za tę laurkę. Bardzo mi się ona podoba.Bardzo Cię kocham. Uwielbiam Twoje laurki.” Znów – nie chodzi o słowa. Chodzi o treść poza nimi, którą jest podzielenie się z dzieckiem tym, co czuję. Z kolei słowa “jaka piękna laurka” kryje w sobie ocenę. A kto z nas lubi być oceniany?
Pozdrawiam serdecznie.
Zamiast iść spać czytam i czytam kolejne wpisy i oderwać się nie mogę… Cieszę się, że trafiłam na Pani bloga. W końcu ktoś w prosty sposób opisuje jak radzić sobie ze skomplikowaną maszynerią aktywności i emocji jaką jest dziecko. Dziękuję.
Bardzo ciekawe podejście, zupełnie inne niż dotychczas spotykałam, jest godne uwagi i i głębszej lektury
Witam. Mam mętlik w głowie. Po przeczytaniu tego i poprzednich wpisów legło moje przekonanie, że dobrze postępuję. Moja mama stosowała metodę nie chwalenia a ja całe życie czułam, że nic ją nie obchodę, bo jak niby można kochać dziecko i go nie chwalić. Jako dorosła osoba czuję się jako życiowy nieudacznik, nie mam poczucia własnej wartości. Rzeczy, które według mnie były nie tak jest więcej, dlatego kiedy urodzila się moja córka postanowiłam wychować ją inaczej. Zupełnie inaczej. I teraz się okazuje, że moja mama postępowała właściwie, a ja źle robię chwaląc dziecko. Może nie rozumiem na czym to polega. No cóż przykro tylko,że dzieci cierpią z powodu głupoty rodziców.
Pani Aneto, samym brakiem czy obecnoscia pochwal nie uksztaltujemy dziecka i jego poczucia wartosci. Skladaja sie na to miliony naszych minizachowan…sam fakt, ze mowimy dziecku dzien dobry gdy wstanie, ze patrzymy na nie gdy do nas mowi, ze kultywujemy kontakt fizyczny: przytulamy, trzymamy za reke….wszystko to ma znaczenie. Brak jednego ze ‘skladnikow’ nie zmieni dramatycznie zachowania dziecka.