Dziś opiszę działanie montessoriańskiej bomby rozwojowej. Na przykładzie różowej wieży pokażę, jak działają pomoce Montessori, jak pomagają dziecku wydobyć i rozwinąć w nim jego potencjał. Będzie mowa o TOTALNYM (autentycznie, to nie jakaś reklama) wykorzystaniu potencjału dziecka i zaspokojeniu jego potrzeb rozwojowych na każdej płaszczyźnie: fizycznej, psychicznej i intelektualnej. O konkretnym przygotowaniu dziecka do życia. Po przeczytaniu tego wpisu już nigdy nie pozostaniesz obojętny na słowo “Montessori.”I słusznie. Bo Montessori była genialna i wyprzedziła epokę w tylu aspektach, że aż trudno w to uwierzyć.
Na początku krótki filmik
MATERIAŁY MONTESSORI A POTRZEBY ROZWOJOWE DZIECKA – STRZAŁ W DZIESIĄTKĘ! Różowa wieża to symbol edukacji Montessori. Przeznaczona jest dla dzieci w wieku 2,5 do 4 lat. Składa się z 10-ciu drewnianych sześcianów, od 1 cm3 do 10 cm3, które różnią się od siebie w trzech wymiarach. Jest ona jednym z wielu tzw. “materiałów Montessori,” czyli starannie przemyślanych i wielokrotnie przetestowanych pomocy naukowych stworzonych przez Dr Montessori w odpowiedzi na bardzo konkretne potrzeby rozwojowe dziecka. Pomoce te idealnie trafiają w zainteresowania małego człowieka na każdej płaszczyźnie: intelektualnej, fizycznej i psychicznej. Dlatego dziecko chętnie po nie sięga i “pracuje,” z nimi w stanie głębokiego skupienia, jak np. wspomniana kiedyś dziewczynka z cylindrami.
JAKIE POTRZEBY ROZWOJOWE DZIECKA ZASPOKAJA PRACA Z RÓŻÓWĄ WIEŻĄ? Są to: potrzeba ruchu, zarówno całego ciała jak i dłoni, potrzeba uczenia się poprzez zmysły (tu: zmysł dotyku i wzroku), potrzeba głębokiej koncentracji uwagi, potrzeba ćwiczenia umiejętności obserwacji, oceny, eksperymentowania, potrzeba rozwoju umysłu matematycznego oraz potrzeba porządkowania świata, w którym jest tak wiele bodźców. Co do potrzeby ruchu: to, że dziecko kocha ruch, chce chodzić, biegać, wspinać się, skakać, itp. jest oczywiste. Nieraz przyprawia nas to o zawrót głowy. Mniej oczywista jest potrzeba ruchu, w który zaangażowana jest dłoń dziecka. A jest to niezwykle ważna potrzeba, która, jeśli nie jest w całości zaspokojona, powoduje, ze dziecko jest niespokojne i rozdrażnione. Pomyślmy o tym, ile razy w ciągu dnia dziecko robi coś, co wymaga manipulacji ręką. W zależności od wieku może to być: chwytanie kolczyka mamy lub guziczka na bluzce, próba podniesienia bądź zbieranie kamyków; mycie okna, czy stolika przy użyciu butelki ze sprayem, wycinanie, klejenie, rysowanie, zabawa wodą typu przelewanie i wylewanie wody. We wszystkich tych czynnościach mocno pracuje dłoń dziecka. Dlaczego? Bo rozwój mózgu następuje poprzez pracę rąk. Udowodnione naukowo. Logo czasnamontessori.pl to ilustracja tego faktu. Jeśli chodzi o uczenie się poprzez zmysły, pomyśl o tym, że dziecko chce wszystko brać do ręki, sprawdzać dotykiem, jakie coś jest: gładkie, szorstkie, miękkie, czy twarde, małe, duże, ciężkie, lekkie. Następnie wkłada nowe przedmioty do buzi, sprawdzając ich smak. Przystawia do ucha, jeśli słyszy jakiś dźwięk. Silnie reaguje na zapachy. To jest właśnie uczenie się “wielozmysłowe.” Naukowcy udowodnili, że ten rodzaj uczenia się jest najskuteczniejszy, bo angażuje i rozwija dziecko na najgłębszych poziomach. Ponad 100 lat temu odkryła to Maria Montessori i wokół tego faktu zbudowała swój model edukacyjny. Dlatego z uporem maniaka powtarzam, że genialna Montessori wyprzedziła swą epokę.
ZABAWA CZY PRACA? Tu bardziej adekwatne jest słowo PRACA niż ZABAWA. Dziecko, “pracuje” np. z różową wieżą, ale nie odczuwa tego w taki sposób. Dla niego jest to rodzaj zabawy. Zresztą to nam, dorosłym, praca kojarzy się z obowiązkiem i czymś narzuconym. Dziecko naturalnie dąży do wysiłku i nie uchyla się przed nim. Ono kocha pracę!
KTO DECYDUJE O AKTYWNOŚCI DZIECKA, ONO SAMO CZY NAUCZYCIEL I DLACZEGO JEST TO AŻ TAK WAŻNE. Decyzję o pracy z różową wieżą podejmuje samo dziecko. Kieruje się ono swoimi wewnętrznymi potrzebami rozwojowymi. To nie nauczyciel decyduje o tym, czego i jak będzie się uczyć dziecko. Montessori odkryła coś, co potwierdzają współczesne neuronauki, że “edukacja nie jest czymś, co robi nauczyciel. To naturalny proces, który rozwija się w dziecku spontanicznie.“ Ono wie, jak ma się rozwijać. Jeśli masz wątpliwości, pomyśl o tym, jak dziecko nauczyło się raczkować, czy chodzić. Nikt mu nie mówił: “dziś uczymy się chodzić. Najpierw stawiamy nóżkę prawą, a potem lewą.” To nie miałoby żadnego sensu, gdyż dziecko samo wie, kiedy i jak nauczyć się chodzić. Podobnie było z trzymaniem główki, przewracaniem się na brzuszek, siadaniem, itd. Czy podejmowanie decyzji w tak młodym wieku to nie przesada? Nie. Dziecko w naturalny sposób dąży do samodzielności, również w podejmowaniu decyzji. Kształtuje w ten sposób swoją wolę. Szlifuje ją, przygotowując się do życia. Jest to trudne i odpowiedzialne zadanie. Aby podjąć decyzję o tym, z jaką pomocą pracować, dziecko musi wsłuchać się w siebie, zidentyfikować swoje bieżące wewnętrzne potrzeby i podjąć decyzję o tym, jak je zaspokoić.
DOKONYWANIE WYBORU TO ĆWICZENIE FUNKCJI WYKONAWCZYCH, CZYLI PRZYGOTOWANIE DO ŻYCIA. Pośród wielu materiałów, dziecko wybiera różową wieżę. Dokonując wyboru jednego elementu spośród wielu, dziecko musi odfiltrować wiele bodźców czyli ćwiczy funkcje wykonawcze. Następnie wyjmuje z koszyczka dywanik. Rozgląda się po sali i wybiera miejsce, w którym będzie pracowało (znowu podejmuje decyzję, odfiltrowując rozpraszające bodźce, czyli szlifując funkcje wykonawcze). Starannie rozwija dywanik. Następnie podchodzi do półki i po kolei przynosi poszczególne sześciany różowej wieży. Jest zadowolone. Dzieci lubią klocki. A poza tym jego czynność jest celowa: rozmontuje wieżę i zbuduje ją od nowa. Dziecko to mały człowiek i tak, jak my, dorośli, lubi, gdy to, co robi ma sens. Przynosi ono poszczególne elementy na dywanik i dowolnie je na nim układa. Gdy ma już wszystkie elementy, przystępuje do precyzyjnego układania różowej wieży, dokonując przy tym bardzo wielu spostrzeżeń.
RUCH INTEGRALNYM ELEMENTEM ROZWOJU. Przenosząc poszczególne elementy z półki, na której stoi wieża na dywanik, chłopiec porusza się: idzie, pochyla się, klęka, wstaje (ćwiczy motorykę dużą). Gdy sięga ręką po wieżę, uruchamia ramię, łokieć i dłoń. Przenosząc sześciany, wzmacnia mięśnie dłoni, a chwytając najmniejszy sześcian, ćwiczy chwyt pęsetowy przygotowujący do pisania (motoryka mała). Idąc po sali, uważa, żeby nie uderzyć się w kant stolika, nie nadepnąć na dywanik innego dziecka. Uczy się w ten sposób kontroli ruchów. Uczy się tego, by szanować przestrzeń innych dzieci.
“CZEGO NIE MA W ZMYSŁACH, TEGO NIE MA W UMYŚLE” Pracując z różową wieżą, dziecko dokonuje skomplikowanych spostrzeżeń. Każdy sześcian ma inny rozmiar i inną wagę. Najpierw dziecko WIDZI wieżę w całości i widzi poszczególne sześciany. Następnie dziecko czuje je, trzymając poszczególne elementy w dłoniach. Czuje wagę, kształt i rozmiar. Następnie, ułożywszy wieżę z przyniesionych elementów dziecko jeszcze raz patrzy na zbudowaną wieżę, ale w inny sposób. Teraz patrzy na całość i poszczególne elementy przez pryzmat tego, co czuła jego dłoń. Widzi poszczególne elementy, z których buduje wieżę, od największego do najmniejszego i formułuje wnioski: ten element jest większy niż poprzedni, tamten jest mniejszy niż ten; ten jest cięższy, a ten lżejszy. Dokonuje porównań. Z czasem, przy pomocy nauczyciela dziecko nauczy się nazywać pojęcia, które najpierw pojawiają się w jego zmysłach (dotyk i wzrok). “Czego nie ma w zmysłach, tego nie ma w umyśle.” Genialne, nie sądzisz? Edukacja sensoryczna, czyli edukacja poprzez zmysły obecna jest w całości tylko w systemie Montessori. Montessori to jedyny system edukacyjny, w którym dziecko rozwija się intelektualnie i emocjonalnie poprzez użycie rąk, ruch całego ciała i zaangażowanie zmysłów.
TRENING MINDFULNESS W CZYSTEJ POSTACI. Budując, dziecko ćwiczy umiejętność obserwacji, precyzję ruchów i koncentrację uwagi, którą ja nazywam Wielką Matką Wszelkiego Rozwoju. Montessori pisała: “Koncentracja uwagi jest pierwszym i niezbędnym warunkiem rozwoju.” “Dziecko, które skupia swą uwagę jest ogromnie szczęśliwe.” Czy nie o to chodzi w modnym ostatnio MINDFULNESS, czyli sztuce uważnego, powolnego życia. “Uważność to jest stan świadomości, w którym doświadczamy – bezpośrednio, zmysłowo, a nie przez myślenie – tego, co się dzieje w danym momencie.”
I JAK TU NIE POKOCHAĆ MATEMATYKI? Różowa wieża jest wprowadzeniem do matematyki. Nie bez powodu składa się z 10 elementów. Jest to namacalne pokazanie systemu dziesiętnego, wprowadzenie liczb naturalnych 1-10 (na razie tylko poprzez zmysły). Sześcian to pojęcie geometryczne. Dziecko oswaja się z wszystkimi tymi tymi pojęciami poprzez zmysły (dotyk i wzrok). Bo czego nie ma w zmysłach, tego nie ma w umyśle. Rozwija w ten sposób swój “matematyczny umysł,” w który jest wyposażone od urodzenia.
Budując wieżę, dziecko ćwiczy umiejętność obserwacji, oceny, w tym wypadku wielkości i znowu podejmowania decyzji (“teraz ten sześcian, a nie ten. Po nim będzie ten. Nie, nie ten. Ten jest za mały. Może ten?”). Precyzja, dokładność. Dziecko ma na nie naturalną fazę wrażliwą.
DZIECKU PODOBA SIĘ RÓŻÓWA WIEŻA, GDYŻ JEGO ABSORBUJĄCY UMYSŁ POTRZEBUJE PORZĄDKU. Dziecko do 6 roku życia uczy się poprzez swój absorbujący umysł, który chłonie jak gąbka wszystkie bodźce. Tych bodźców jest tak wiele, że mały człowiek spragniony jest ćwiczeń, w których będzie dostrzegał porządek, powtarzalność, schematy (tu: na większym klocku stawiamy mniejszy, na cięższym lżejszy). Dlatego tak chętnie jego umysł będzie porównywał (większy, mniejszy, cięższy lżejszy), dostrzegał podobieństwa i różnice.
Pora na odhaczanie: potrzeba ruchu całego ciała – zaspokojona; dłoń – pracowała; koncentracja uwagi – była; matematyka lub “przed-matematyka” – też; nauka poprzez zmysły (dotyk, wzrok) – owszem; potrzeba porządkowania wrażeń (mniejszy, większy, cięższy, lżejszy) – jak najbardziej; nauka podejmowania decyzji – jest; ćwiczenie funkcji wykonawczych, przygotowanie do życia – wielokrotne. Dodajmy do tego obserwację, dokładność i precyzję oraz to, że zaspokoiwszy swe potrzeby, dziecko jest spokojne i SZCZĘŚLIWE, i bomba gotowa. Rozwój TOTALNY. Na wszystkich płaszczyznach. Koncepcja bardzo na czasie. A nie mówiłam? 😉
Wszystko brzmi cudownie.Jednak czasem zastanawiam się, czy wszystkie dzieci pasują do Montessori. Moja córka zaczyna 4 rok w przedszkolu montessoriańskim, a ja znowu słyszę, że nie lubi pracować, pomoce są trudne i wcale ich nie kocha. Od początku sama z siebie wybiera tylko życie codzienne i sensorykę, ma już 5,5 roku i panie stawiają przed nią wyższe wymagania. I jak jej pomóc?
Hm, nie znam dziecka, nie znam przedszkola i pań. Na kursach zagranicznych, w ktorych uczestniczyłam często padało pytanie: co, jeśli dziecko “powinno” ruszyć do przodu w pracy z materiałem, a kurczowo trzyma się danego materiału. Odpowiedź brzmiała tak: “Jeśli dziecko pracuje, to pozwólmy mu iść za głosem swojego wewnętrznego nauczyciela.” To jest odpowiedź w duchu Montessori. Jeśli lubi sensorykę i życie codzienne, to niech się nią nasyci do woli. Żadne przynaglanie nie ma tu sensu i jest nieuzasadnione. Edukacja to nie wyścig. Mam szczerą nadzieję, że ta odpowiedź jest pomocna. Pozdrawiam serdecznie.
Wszystkie dzieci pasują do Montessori. “Montessori” przez duże “M.” 🙂