No właśnie. Od czego zacząć? Zacznijmy od tego, co najważniejsze, czyli od dziecka. Postawmy dziecko w centrum. Weźmy pod uwagę jego naturalne prawa rozwoju, uwierzmy w jego kompetencje, nawet gdy jest bardzo małe i nastawmy się na podążanie za nim. Jeśli będzie trzeba, porzućmy nasze dotychczasowe utarte ścieżki myślenia. Naszym punktem wyjściowym niech będzie obserwacja małego człowieka. Przynosi ona zaskakujące odkrycia. Po pierwsze, faza wrażliwa na analizę słów i rozkładanie ich na dźwięki przypada na bardzo wczesny okres, bo od 2 i pół do 4 lat. Już dwuipółletnie dziecko, a w niektórych przypadkach nawet przed tym okresem może okazać się zainteresowane analizą słów z punktu widzenia dźwięków, z jakich się składają.“Ta szczególna aktywność może być pobudzona we wszystkich dzieciach w wieku około czterech lat,” pisała Montessori. (Więcej na ten temat tu)
Po drugie, Maria Montessori zauważyła, że okres przedszkolny to czas, w którym dziecko cały czas wszystkiego dotyka i używa dłoni na różne sposoby. Jego ręka jest jeszcze nieskoordynowana i „miękka.” Jest ono w fazie wrażliwej na rozwój motoryczny, czyli ruchowy. Dlatego czterolatek aż rwie się do tego, by manipulować dłonią i ćwiczyć ją, a wysiłek ruchowy sprawia dziecku w tym wieku ogromną radość i głęboką satysfakcję. Ta potrzeba, by bezustannie robić coś rękami jest jego głęboką psychofizyczną potrzebą rozwojową. A czym jest pisanie, jak nie ruchem? Jest to ruch dwojakiego rodzaju: ruch związany z trzymaniem ołówka lub pióra oraz ruch związany z odtworzeniem kształtu litery, czyli znaku graficznego, za którym kryje się dźwięk. Pisanie jest więc jednym ze sposobów dla dziecka na tzw. wyrobienie sobie ręki. Dziecko cztero-, pięcioletnie jest nim naturalnie zainteresowane.
W tym miejscu ważne zastrzeżenie: każde dziecko ma indywidualne tempo rozwoju, a wychowanie to nie wyścig. To, że u jednego dziecka dana faza wrażliwa występuje wcześniej, a u innego później wcale nie znaczy, że jedno dziecko jest “lepsze,” drugie “gorsze,” jedno “bardziej inteligentne,” drugie “mniej;” jedno osiągnie “sukces,” a drugie nie. Proponuję, żebyśmy w ogóle zrezygnowali z tych kategorii, bo obciążamy się nimi zupełnie niepotrzebnie i nakładamy na nasze dzieci hamujące ich rozwój ciężary, częstując tym zbędnym balastem nas samych, inne dzieci i ich rodziców. Proponuję też, żebyśmy poprawili sobie znacząco jakość życia i zamiast skupiać się na “kiedy”, przeorientowali naszą uwagę na “jak” rozwija się nasze dziecko. Świat nabierze pięknych barw, gdy okaże się, że każde dziecko jest niepowtarzalną indywidualnością. W różnicach jest moc i siła! Podczas gdy rozkoszować się będziemy tymi indywidualnymi kalendarzami i ścieżkami rozwoju, weźmy pod uwagę istnienie faz wrażliwych w rozwoju dziecka i obserwujmy, czy przypadkiem nie pojawiają się one u naszych dzieci. O fazach wrażliwych już pisałam i to w sposób, który określiliście jako “fascynujący,” przypomnę więc tylko, gdzie znaleźć wpisy: tu, tu i tu.
Wracając do tytułu. Od czego zacząć, od pisania, czy czytania? Dr Montessori odpowiedziała na to pytanie w taki oto sposób: “Dowiedziono, że jeśli moja metoda zastosowana jest w odpowiednim wieku, to znaczy przed piątym rokiem życia, “małe dziecko” będzie pisać, zanim zacznie czytać, podczas gdy dziecko starsze (od pięciu do sześciu lat) będzie najpierw czytać, angażując do tej ciężkiej pracy swoje niezdolne mechanizmy.“ “Musimy,” dodała, “wyzbyć się wszelkich uprzedzeń, a raczej oczekiwać indywidualnych różnic w przeważającym rozwoju jednej lub drugiej umiejętności. Pozwala to na przeprowadzenie bardzo interesujących badań z psychologii indywidualnej i na kontynuację praktycznego kierunku naszej metody, która bazuje na wolnym rozwoju indywidualności dziecka.” Nie wiem, jak Was, ale mnie osobiście to ostatnie zdanie absolutnie zachwyca.