O tym, czym są fazy wrażliwe w rozwoju dziecka przeczytasz tu i tu.
Na pewno widzieliście dziecko około 13/14-miesięczne, które z ogromnym zainteresowaniem i, co za tym idzie, niebywałą koncentracją uwagi, sięga rączką po guzik na bluzce mamy, czy broszkę; próbuje chwycić wiszący kolczyk lub stara się ująć w paluszki kłębki kurzu z dywanu lub drobinki sadzy na parapecie zimową porą. Albo nieco starsze dziecko, np. 16-miesięczne, które na spacerze chce za wszelką cenę łapać mrówki. Starsze dzieci z upodobaniem zbierają małe patyki i zapamiętale kolekcjonują drobne kamyczki.
Gdy pokażemy dziecku w tym wieku zdjęcie, nie wykaże ono zainteresowania tym, co na pierwszym planie. Zauważy za to drobne elementy w tle.
I co z tym począć?
W pierwszej kolejności musimy zrozumieć, że są to objawy fazy wrażliwej na szczegóły, która pojawia się pomiędzy pierwszym i drugim rokiem i trwa do około 4 roku życia. Dziecko zaczyna się wówczas koncentrować na detalach, które nas, dorosłych, zupełnie nie interesują.
Dlaczego?
Bo nas interesuje duży obraz, całościowy ogląd, podczas gdy dziecko zwraca uwagę na szczegóły.
Dla nas faza ta jest często źródłem frustracji. Wymaga ona wiele cierpliwości i czujności.
Na spacerze dziecko nie skoncentruje się na NASZYM celu, jakim jest odbyć spacer, czy dojść w konkretne miejsce. Zamiast tego będzie chodzić, wydawałoby się, “bez ładu i składu” i wynajdywać przeróżne drobne przedmioty. I będzie chciało je brać do buzi.
W taki sposób dziecko eksploruje i poznaje świat. Wielozmysłowo. Stąd to przeszukiwanie wzrokiem środowiska w poszukiwaniu ciekawych obiektów (zmysł wzroku), podnoszenie wszystkiego, co je zainteresuje (koordynacja oko-ręka), ważenie w dłoni, sprawdzanie faktury, grubości, konsystencji, itp. (eksploracja poprzez dotyk), wpychanie wszystkiego do buzi, żeby zbadać smak.
Faza ta to niesłychanie ważna cezura w rozwoju dziecka. Do tej pory było ono zainteresowane tym, co bardzo wyraźne, pierwszoplanowe. Skupiało się na jaskrawych przedmiotach, światłach, kolorach. Nauczyło się tworzyć sobie ogólny obraz tego, co widzi.
Teraz ogólne wrażenia pójdą w kąt, ale tylko na jakiś czas. Na pierwszy plan wysuną się szczegóły.
Właśnie to może być dla nas denerwujące. My postrzegamy świat inaczej.
Ale gdy dziecko wyćwiczy i udoskonali postrzeganie szczegółów, w dalszej kolejności skonsoliduje w sobie jedną i drugą umiejętność i będzie w stanie na nowo dostrzegać całość.
Faza wrażliwa na szczegóły jest nierozerwalnie związana z rozwojem motorycznym dziecka, i to zarówno motoryki dużej (żeby dostrzec interesujący szczególik, trzeba do niego dojść, kucnąć lub schylić się, przy okazji ćwicząc zmysł równowagi, czyli rozwijając układ proprioceptywny (więcej na ten temat tu), podnieść przedmiot w górę, zbliżyć go do ust. Zwykle zawsze czujna mama czy tato zainterweniują w tym momencie, co jest oczywiście jak najbardziej pożądane i powiedzą “nie do buzi,” po czym odsuną rączkę od ust dziecka. Z czasem maluch zacznie reagować na samo hasło “nie do buzi.”
Podnosząc małe przedmioty, dziecko wzmacnia mięśnie dłoni, ćwiczy nadgarstek. Wyrabia sobie zręczność manualną i ćwiczy NASZ UKOCHANY CHWYT PĘSETOWY, który przygotowuje rączkę do pisania. Innymi słowy, udoskonala motorykę małą.
Przy wszystkich tych czynnościach następuje piorunujący rozwój mózgu. Poprzez ruch, zaangażowanie wszystkich zmysłów, tworzą się nowe połączenia neuronalne. Dziecko uczy się, nie wiedząc o tym, poddając się fascynacji światem i jego najdrobniejszymi szczegółami.
Czyż nie jest to pasjonujące?! Czy zamiast frustrować się, nie powinniśmy poddać się na nowo tej fascynacji?
Mój, teraz już dwuletni, synek nie przechodził tego okresu, kiedy wszystko wkłada do buzi i tak właśnie poznaje świat. Jakoś go to nie pociągało, choć nigdy nie broniliśmy mu takich zachowań. Z tego powodu długo czekaliśmy zanim sam zaczął jeść, bo nawet jedzenia nie wkładał sobie do buzi, on dotykał, dotykał i oglądał. Do tej pory jest to jego ulubiony sposób na poznawanie świata. Obecnie na każdym spacerze obserwujemy to co pod nogami i szukamy ślimaków, patyków itp. I tak, takie obserwowanie dziecka, które zachwyca się takimi “pierdółkami” jest fascynujące 😀
To dowodzi tego, że każde dziecko rozwija się INDYWIDUALNIE, czyli każdy maluch jest NIEPOWTARZALNY!
Mam pytanie odnośnie tego fragmentu: “Zwykle zawsze czujna mama czy tato zainterweniują w tym momencie, co jest oczywiście jak najbardziej pożądane i powiedzą „nie do buzi,” po czym odsuną rączkę od ust dziecka. Z czasem maluch zacznie reagować na samo hasło „nie do buzi.”
A czemu właśnie dziecko, uzbrojone przecież w instynkt, nie może wkładać wszystkiego do buzi?? Może nie wszystkiego, bo wiadomo, że zatrzymamy dziecko w momencie gdyby chciało doń włożyć np. psią kupę, ale np. patyk, kamień etc. Mi to się wydaje bardzo na miejscu.
Chodziło mi właśnie o to, o czym mowa pod koniec komentarza, czyli o np. “psią kupę, patyk, kamień,” zgodnie z zasadą “bezpieczeństwo dziecka i jego zdrowie ponad wszystko.”
Pozdrawiam.
Moj Synek zainteresowanie najdrobniejszym elementem wykazuje odkad zaczal siadac,czyli od 7m.ż. i chyba wplyw na to mialo stosowanie BLW. TE male zwinne raczki potrafia jedno ziarenko piasku wziac w dwa paluszki i mi podac… lub probowac zjesc oczywiscie.
Super!